niedziela, 14 października 2018

Dlaczego już nie szaleje na promocjach -55%, -50%, -49%?

Hej, Halo, ¡Hola!

Czy ktoś mnie jeszcze pamięta?
Czy wiecie że jestem BLONDYNKĄ? Ale o tym może kiedy idziej.


Jesteśmy teraz w czasie szaleństw zakupowych - ileś tam %. I wiecie. tak mnie natchneło...

W tym roku wydałam 38 zł na promocjach.

Kupiłam tusz do rzęs (bo potrzebowałam), odżywkę do paznokci (bo wychodzę z noszenia żelu non stop) i brązową kredkę bo musiałam dobrać trzeci produkt.

W poprzednich latach zawsze wdawałam grubo ponad 100 zł, no bo promocja, bo taka okazja, żeby testować nowości, to takie fajne i w ogóle, można kupić za połowę ceny. 

I tak głupio przez tą promocje wpadamy w szał zakupów wydając kaske na rzeczy których byśmy normalnie nie kupili.


Ostatnio staram się kontrolować moje wydatki. Po kolejnym zapytaniu mojego partnera NA CO TY NIBY WYDAJESZ TYLE PIENIĘDZY MIESIĘCZNIE, po wkurzeniu się na niego że przecież tampony muszę kupić, a tampony nie są tanie, i za netflixa za nas płacę, uderzyło mnie.

Najwięcej wydaję na kosmetyki. 



I pół biedy jakbym wydawała na szampon do włosów, pastę do zębów albo żel pod prysznic. Ja wydaję na kolorówkę.

I tak, lubię się malować, może nazwałabym to nawet moją pasją ale kurde no, ej bez przesady. Fakt że mam 3 szuflady kosmetyków kolorowych. Samych podkładów można u mnie naliczyć... nie nie będę jednak liczyć bo to będzie załamka. 


A jak cofam się we wpisach na blogu... używam tych samych produktów od lat. Podkład Missha, puder i brązowa kredka Rimmel, bronzer Golden Rose, kredka do brwi Catrice. O tych produktach pisałam już w 2015 roku a nawet wcześniej. 

Po co więc wydaje tyle kasy na tych promocjach, jak te produkty i tak często się u mnie nie sprawdzają. Po co mi 10 błyszczący brązowy cień. 

No i ceny, po tych -55% są często porównywalne do cen w drogeriach internetowych. 


Żałuje jedynie że tak dużo czasu zajęło mi ogarnięcie że to właśnie na bezsensowną kolorówkę wydaje cenne monety. 



I na sam koniec spisuje oficjalnie moje postanowienia dotyczące zakupów kolorówkowych. Bo jak tego gdzieś oficjalnie nie spisze to najprawdopodobniej odlecę w któreś z drogerii internetowych.


ADRIANNO:
1. Od dzisiaj kupujesz tylko to co mi się autentycznie kończy - kończy mi się brązowa kredka - kupuje nową a nie że mam 4 otwarde brązowe kredki :D
2. Kompletny ban na szminki, konturówki, błyszczyki i inne takie. Serio, masz Ada cała szufladę szminek a nie malujesz ust. Kobieto. 
3. Zakaz obejmuje również błyszczące brązowe cienie w kremie/ kredce/ płynie/ cudzie na kiju. Daruj sobie masz cała szufladę innych cieni. 
4. To samo - roświetlacze - nigdy ich nie używasz - bronzery - masz jeden dobry, po co Ci 5 innych, nie, nie będą lepsze...
5. Hybryd już też nie kupujesz. Niektóre salony nie mają w swojej kolekcji 6 różnych odcieni szarości. 


Trzymajcie kciuki!

Ten wpis dodaje mega spontanicznie. Nudzę się i trochę tęsknię za pisaniem :)

Mnie (blond) znajdziecie na Instagramie @malamudi

www.instagram.com/malamudi

(Wpis został napisany i dodany z telefonu. Nie wiem jak to będzie wyglądało na Waszych komputerach :))



Dlaczego już nie szaleje na promocjach -55%, -50%, -49%?

Hej, Halo, ¡Hola! Czy ktoś mnie jeszcze pamięta? Czy wiecie że jestem BLONDYNKĄ? Ale o tym może kiedy idziej. Jesteśmy teraz w czasi...