Długo zastanawiałam się czy napisać ten post. W sumie wspominałam już co nieco w poście o tym jak zniszczyłam moje włosy a nie chce się powtarzać.
Ale w końcu stwierdziłam że może warto o tym napisać. Zawsze znajdzie się ktoś kto akurat próbuję odejść od farbowania a nie ma motywacji.
Sama wiem jak jest ciężko zrezygnować z malowania włosów.
Jestem zdania że jeśli ktoś nie lubi swojego naturalnego koloru włosów, albo będąc blondynką farbuję się na rudy czy też czarny i lubi siebie w tym innym odcieniu to nie ma co wracać do naturalek. Będziecie się z tym źle czuły..
Dlatego jest to post dla dziewczyn które lubią swój naturalny kolor a farbowanie włosów było dla nich przygodą.
No to zacznijmy.
Moje naturalki były dość klasyczne. Był to kolor pomiędzy jasnym brązem a ciemnym blondem. Z ładnym srebrnym połyskiem.
Ktoś by mógł powiedzieć że mysie. Ja tak w życiu nie pomyślałam.
Zdjęcia:

Po lewej zdjęcie z maja 2009
po prawej z sierpnia 2009

Jestem kobietą, chciałam w sobie coś zmienić! Zaczynałam nową szkołę, całkiem nowy etap w życiu. Nie chciałam włosów ścinać więc zafarbowałam.
Ponieważ moje włosy były bardzo jasne ( i zniszczone) ->
Postanowiłam je trochę przyciemnić.
Kupiam więc szamponetkę bo to sie przecież "wypłukuję"
Miał być "czekoladowy brąz" wyszło coś totalnie rudego..
Ojejku jak ja się źle czułam w tym pseudo rudym, kolor totalnie do mnie nie pasował :D
Myślałam oczywiście że się wymyje.. Myliłam się.
Wtedy zadecydowałam się chwycić za farby do włosów i kremy do koloryzacji. Przechodziłam przez różne odcienie- ciemne i jasne brązy, kasztany..
Moim ulubionym kolorem był "Mroźny Kasztan" był to piękny odcień brązu z srebrnymi i fioletowymi tonami.
Wypłukiwał się na ładny kasztan co też mi odpowiadało.
Farbowałam średnio co 3 tygodnie.
Oczywiście ciemne włosy zaczęły mi się nudzić i zachciało mi się jasnych.
Poszłam do fryzjera i wyszłam z blond pasemkami w kolorze żółtego jajka.
fuuuj
Wtedy powiedziałam sobie STOP wracam do naturalnego koloru.
Włosy były bardzo zniszczone i było ich mega mało...
Zafarbowałam włosy na kolor najbliższy mojemu naturalnemu (nie pamiętam co to mogło być!) i od tamtego czasu nie chwyciłam farby w dłonie.
Początki były bardzo trudne..
Żeby wrócić do naturalnek trzeba być bardzo zmotywowanym, przede wszystkich chcieć tego, oraz mieć przy sobie kogoś kto nas w tym wspiera. Kogoś kto popuka w głowę gdy chcemy chwycić po farbę.
Pamiętam że myłam włosy szamponem przeciwłupieżowym by je odbarwić. Było to skuteczne aczkolwiek patrząc z perspektywy czasu był to głupi pomysł. Włosy niszczyły się od tego i były suche.
Włosy odbarwiałam także płucząc je wodą z cytryną i wychodząc z mokrymi na dwór, tego również nie polecam..
Warto jednak wspomnieć o olejku rycynowym o którym pisałam już TUTAJ, przyciemnia on włosy a jednocześnie odbarwia. Robi im również dobrze :D
Unikałam fotografowania w tym czasie bo miałam wrażenie że wszyscy widzą moje odrosty. Teraz z perspektywy czasu wiem że nikt na to nie zwraca uwagi jeśli sami o tym nie wspominamy!
W najgorszych momentach warto chodzić w związanych włosach (i np. tapirować je przy nasadzie) , nosić opaskę lub zaplatać francuza. To wszystko ukrywa okropne odrosty. :)
Ważne jest także systematyczne podcinanie końców, pozbywamy się tym sposobem tej zafarbowanej i najbardziej zniszczonej części.
Jakiś czas temu odkryłam także płukankę z gencjany o której pisałam już na blogu z milion razy. Ona pomogła mi najbardziej.
Spójrzcie na zdjęcia po prawej stronie na pasku pocznym bloga. Widać znaczną różnicę. W styczniu można jeszcze zauważyć odrost który sięga aż do karku, w późniejszych miesiącach już tego nie widać. To przede wszystkim zasługa gencjany.
Wydaje mi się że płukanka z pokrzywy którą stosowałam systematycznie przez ponad 2 miesiące także przyciemniła moje włosy i wyrównała ich kolor.
Podsumowując moje rady
-Farbujemy włosy na odcień zbliżony do naturalnego
-Trzymamy się postanowienia, mamy dobrą motywacje
-Dbamy o włosy jak nigdy wcześniej
-Mamy wsparcie od bliskich osób
-Podcinamy systematycznie końce
-Używamy olejku rycynowego
-Nie przejmujemy się odrostami
-Gdy włosy rudzieją używamy płukanki z gencjany, która "gasi" rudy kolor.
-W najgorszych momentach ukrywamy odrosty.
-Możemy poszperać w sieci i znaleźć jakiś naturalny sposób przyciemniania włosów, np. płukanka kawowa czy płukanka z kory dębu
-Ostatecznie zainteresujmy się barwieniem włosów henna, to też jakiś sposób.
Mam nadzieje że mój wpis pomoże chociaż jednej osobie.
A może kogoś zmotywowałam do powrotu do Naturalnych włosów?
Na sam koniec jeszcze jak wyglądają moje włosy teraz.
Połowa z nich to ciągle włosy farbowane, aczkolwiek nie farbuje ich już ponad rok!
Pozdrawiam
MUDI