środa, 27 listopada 2013

Maska Kallos Latte, serio taka świetna?

Prawie umarłam robiąc zdjęcia na dworze. Zbieram na światło!!!


Data produkcji jest na opakowaniu, jak co.


Kto nie zna tej maski? :D Ok, i tak nie wierze że jest jakakolwiek osoba w blogświecie która o niej nie słyszała!!

Ja naczytałam się wiele dobrego, ale patrząc na skład uznałam, że pewnie na mnie nie zadziała, dlatego przez całe moje włosomaniactwo, nawet nie przeszło mi przez myśl, żeby ją wypróbować :)


W końcu spotkałam ją w HEBE, za niecałe 5 zł. Stwierdziłam, a co mi tam, jak będzie OK, kupię tę większą.

Jak się potem okazało to TA wersja różni się od TEJ. (ja na opakowaniu mam nawet inni skład niż jest na wizażu ocb)


Mój skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Parfum, Citric Acid, Propylene Glycol,Hydrolized Milk Protein, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol,Benzyl Alcohol,Methylchloroisothiazolinone, methylisothiazolinone. 


Maska ta ma zapach przypominający mi syrop na kaszel (na pewno nie budyń czy lody, jak wielokrotnie słyszałam/czytałam). Jest dość chemiczny, ale nie nieprzyjemny. Na szczęście nie utrzymuję się na włosach.




Ma żelową, zbitą konsystencje, łatwo nakłada się na włosy i nie wpływa z nich.




I teraz najważniejsze.. działanie.

To [I]serio[I] bardzo fajna maska! Idealna do tuningowania, lub mieszania z inną bardziej treściwą maską.

Włosy są po niej sypkie, miękkie i błyszczące. Generalnie, nie wiedzieć czemu, byłam przygotowana że będę musiała ją zużyć do golenia nóg, a tu proszę, okazała się na tyle przyjemna że kupię duże opakowanie!!


Myślę że za tę cenę warto ją wypróbować, nawet jeśli miałaby się nie sprawdzić. Dobrze że takie ciekawe produkty do włosów są szerzej dostępne. Będąc w hebe widziałam inne produkty które chciałabym wypróbować, szkoda tylko że mi nie po drodze :D




Pozdrawiam
MUDI

Kto mnie nie obserwuje na:
instagram: @malamudi / http://instagram.com/malamudi/



28 komentarzy:

  1. dobra! teraz to już na pewno ja kupię :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba każdy o niej słyszał :D
    Maska jest świetna chociaż zapach mi się już trochę znudził :)
    Mi do Hebe baaaardzo nie po drodze :D Do najbliższego mam jakieś 60 km xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Wolę Crema al Latte, ta mi właśnie nie pasowała :D A też byłam święcie przekonana, że kupuję to samo...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta większa maska jest lepsza :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam i jakoś mnie nie kusiła, ale chyba właśnie zaczęła :P

    OdpowiedzUsuń
  6. jest na mojej chciejliście ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. o losie, kolejna maska do listy życzeń :P ale za 5 zł warto! a jeśli ma zadziałać, to tym bardziej warto! lubię takie tanie cudeńka :)

    Romka

    OdpowiedzUsuń
  8. też ją mam i też jestem bardzo zadowolona z efektów, a ta cena po prostu jest nie do pobicia:)

    OdpowiedzUsuń
  9. mnie irytuje jej zapach już po jakimś czasie używania :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam maski, po których włosy są sypkie <3 Muszę ją kupić.

    Poza tym, tak na przyszłość, jak piszesz o czymś w czasowniku, to nie dodawaj "ę" na końcu ("Na szczęście nie utrzymuję się na włosach.") Nie myśl, że się czepiam, ale no już tak mam.. :D

    OdpowiedzUsuń
  11. również nie spodziewałabym się po niej niczego specjalnego, miłe zaskoczenie:) również zamierzam ją kiedyś wypróbować na swoich włosach:))

    OdpowiedzUsuń
  12. ja jej nie polubiłam, ale miałam w starej wersji (skład taki jak na wizażu), prawie całe opakowanie wywaliłam ;/

    OdpowiedzUsuń
  13. Mi ta maska nic właściwie z włosami nie robiła. Takie totalne zero, bez względu na to, jak ją stosowałam.
    Tylko, że nigdy nie próbowałam jej tuningować, kto wie co by z tego wyszło :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam wielkie opakowanie tej maski i dopiero doszłam do polowy, moje włosy rzadziej potrzebują tylu protein, ale raz na jakiś czas funduję im taką bombę ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. a ja o niej nie słyszałam nigdy, więc jednak istnieje taka osoba.

    OdpowiedzUsuń
  16. Odpowiedzi
    1. ani nie jestem nowa tutaj ani w "blogświecie" (jak sama to ujęłaś), poza tym czytając niektóre komentarze pod tą notką można się domyśleć, że nie jestem jedyną osobą - a więc tak na przyszłość nie pleć od rzeczy tylko zastanów się nad swoimi słowami.

      Usuń
    2. To chyba najpopularniejsza maska wśród włosomaniaczek, dlatego nie plotę głupot.
      Dodatkowo gdybyś potrafiła czytać ze zrozumieniem i przeczytała dokładnie komentarze pod tym wpisem, zauważyłabyś że moim czytelniczką chodziło o brak fizycznego kontaktu z kallosem, a nie o to że o niej wcześniej nie słyszeli.

      Jesteś wyjątkiem potwierdzającym regułę, nic na to nie poradzę.

      Usuń
  17. To była moja pierwsza maska , wszystko pięknie ładnie ale włosy sie do niej mi przyzwyczajają ( typowo robią sie potem cięzkie i smętne i zapachu czuć na włosach nie było ; ( ) ale nie powiem ,lubie do niej wracać.Ja u siebie opisałam ostatnio tą kreatynową i moim zdaniem o niebo lepsza i kupiona na otwarciu hebe w Galerii Katowickiej za cale 8 zł. ; )

    OdpowiedzUsuń
  18. U mnie solo się nie sprawdziła, a wersja od Sarical tak. Kiedyś myślałam, że to ta sama maska, ale przekonałam się, że nie ;) : http://wuosy.blogspot.com/2013/10/starcie-dwoch-podobych-masek-kallos.html

    OdpowiedzUsuń
  19. Też ją właśnie ostatnio dorwałam, bo wreszcie otworzyli u nas Hebe :)! Całkiem fajnie się na moich dość suchych włosach sprawdza, sprawiają wrażenie nawilżonych (a z tym u nich ciężkawo! :)) i dociążonych. Mieszałam ją też z żelem lnianym i sokiem z aloesu, efekt był naprawdę fajny! Na pewno krótka recenzja pojawi się w jednym z najbliższych postów ;) Bużka :*

    redheadshair.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. no proszę, ja jestem oosbą, która maski wciąż nie testowała ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. A Twoja maseczka już chyba przeterminowana?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj opis pod zdjęciem....

      Usuń
    2. Aaa rzeczywiście już widzę ;)

      Usuń
  22. Kiedyś używałam sporo kosmetyków z Kallosa, ale od kilku lat już ich nie stosuję - chyba mi się przejadły :)
    I szczerze mówiąc nie przepadam za Kallosem - chociaż kosmetyki są tanie. Miałam taką maskę o pojemności chyba 1 litra w takim wiaderku bodajże z placentą (czy z placenty) - było jej sporo ale była niezbyt wydajna i bardzo średnio skuteczna. Miałam też szampon zapobiegający żółknięciu blond włosów ale miał okropną konsystencję :) i wiele innych. Jakoś Kallos mnie wtedy nie uwiódł i się nie zanosi :D

    OdpowiedzUsuń

Usuwam SPAM. SPAM dla mnie to komentarz z adresem Twojego bloga.

Dlaczego już nie szaleje na promocjach -55%, -50%, -49%?

Hej, Halo, ¡Hola! Czy ktoś mnie jeszcze pamięta? Czy wiecie że jestem BLONDYNKĄ? Ale o tym może kiedy idziej. Jesteśmy teraz w czasi...