Jezu jaka ja jestem niezorganizowana. Jak tak dalej pójdzie to zginę we własnym pokoju.
W dodatku co to za pogoda. Chciałam porobić zdjęcia do postów to zaczeło lać i tak leje ciągle. Niedługo mi wieś zaleje. Ja to bym mogła mieszkać gdzieś gdzie cały rok jest +30 :D Mimo że nie mogę przebywać na słońcu bo biorę antybiotyk again to i tak kocham upały.
Ok. Dość tego biadolenia o niczym. Czas na post o domowych maskach które uwielbiam i swego czasu często stosowałam (teraz jestem na to za leniwa).
(zatrzymałam się na tym etapie pisania posta na 2 godziny. potrzebuje jakies zachęty do pisania chyba :D przeglądam tatuaże na pinterescie. Nie chce mi ktoś zasponsorować? Bo z hajsem z adsense ciezko hehehe)
Maseczka z żółtka.
Którą wszyscy znają. Wystarczy oddzielić białko od żółtka, dodać jakiegoś olejku i nałożyć na włosy przed myciem, pod folię i ręcznik. Ja zwykle staram się nie trzymać jej dłużej niż 30 minut bo po dłuższym czasie robi mi się z włosów siano...
Zmywam szamponem bez SLS i nakładam lekką odżywkę.
EFEKT: Włosy lekko usztywnione, puszyste, błyszczące, wydaję się ich więcej.
RADA: Jeżeli nie zależy wam na białku, wystarczy rozbić jajko, delikatnie wylać zawartość na dłoń i lekkim strumieniem chłodnej wody wypłukać białko. Na dłoni zostanie samo żółtko, i przy wypłukiwaniu z włosów nic nam się nie zetnie.
Maseczka z kakao.
Dodajemy do dowolnej maski/ odżywki łyżkę kako. (Można jeszcze dodać miodu, lub olejku). Nakładamy na umyte włosy na minimum 30 minut pod folię i ręcznik. Spłukujemy wodą.
EFEKT: Włosy miękkie, błyszczące, nawilżone, puszyste, brązowy kolor włosów jakby pogłębiony, dodatkowo pachną kakaowo.
Nie, kakao puchatek, tygrysek, kwiatek i Nestle się nie nadają.
Maseczka z mąką ziemniaczaną.
Do dowolnej maski/ odzywki dodajemy łyżkę mąki ziemniaczanej + ewentualnie innych dowolnych dodatków.
EFEKT: Włosy niesamowicie błyszczące, wygładzone, podatne na kręcenie, wyglądają trochę jak po silikonach.
Nie, zwykła mąka się nie nadaje.
Maseczka z żelatyną (Laminowanie żelatyną).
Łyżkę żelatyny rozpuszczamy w dwóch łyżkach gorącej wody, dodajemy dowolnej maski/ odżywki. Nakładamy na umyte włosy i trzymamy włosy w folii i pod ręcznikiem przez 45 min. Zmywamy wodą.
EFEKT: Niesamowicie błyszczące i wygładzone włosy. Jakby usztywnione, jednocześnie wydaję się że włosów jest więcej.
Maseczka z jogurtem naturalnym.
Z jogurtem naturalnym mieszamy dowolne wybrane przez nas składniki (np. miód, żółtko). Nakładamy na nim 30 minut pod folie i ręcznik. Zmywamy wodą.
EFEKT: Włosy super nawilżone.
Miód
Nakładamy sam miód lub z dodatkami (maska, jogurt naturalny itd), na umyte włosy, pod folię i ręcznik na dowolny czas. Zmywamy wodą.
WAŻNE: Miód musi być prawdziwy, z pewnego źródła.
EFEKT: Włosy nawilżone, trochę usztywnione, błyszczące.
Maseczka ze spiruliną.
Do dowolnej maski/ odzywki dodajemy trochę spiuliny. Nakładamy na umyte włosy na min 30 minut. Zmywamy wodą.
EFEKT: Włosy sypkie i bardzo błyszczące.
Maseczka z żelem lnianym.
Na sam koniec moja ulubiona. Gotujemy ziarenka lnu z wodą, do uzyskania żelu. Żel nakładamy na umyte włosy. Można dodać dowolnej maski lub odżywki, parę kropli olejku, gdy konsystencja jest zbyt zwarta można rozcieńczyć ją wodą różaną. nakładamy na min 30 minut pod folię i ręcznik. Zmywamy wodą.
EFEKT: Włosy niesamowicie miękkie, błyszczące, wygładzone, nie zbierają się w kolonie, wyglądają jak po silikonach, sa podatne na stylizacje.
RADA: Żelu nie trzeba oddzielać od ziarenek, ja nakładam razem z nimi, bardzo łatwo wypłukują się z wodą.
Płukanka z liści szałwii.
Liście szałwii zalewamy wrzątkiem. Zostawiamy do ostygnięcia. Polewamy zimnym naparem włosy przy ostatnim myciu.
EFEKT: Włosy błyszczące, podobno pogłębia kolor brązowych włosów, ja nic nie zauważyłam.
RADA: Blondynki moga użyć rumianku
.
Płukanka piwna.
Piwo zostawiamy na noc do odgazowania. Łączymy z wodą w proporcji 3:2 (piwo:woda, woda przefiltrowana). Wykonujemy ostatnie płukanie naszą miksturą.
EFEKT: Włosy lekko usztywnione, mega błyszczące, strasznie podatne na kręcenie, skręt dłużej wytrzymuje.
TAKIE TAM: Dzięki płukance piwnej moje zakręcone włosy wytrzymały całą studniówkę i nie miałam najmniejszych problemów z ich zakręceniem.
Płukanka z żelem lnianym.
Trochę żelu lnianego łączymy z wodą, wiadomo co robimy. (Woda przefiltrowana/przegotowana, źródlana, jak tam wolicie, byleby nie prosto z kranu ani mineralna).
EFEKT: Włosy jakby lepiej nawilżone, gładkie, błyszczące, podatne na stylizację.
Płukanka z kakao.
Łyżkę kakao rozpuszczamy w wodzie. Płuczemy włosy.
EFEKT: Włosy wygładzone i błyszczące.
To już wszystkie "domowe" maseczki i płukanki które lubie i sprawdzają się na moich włosach.
Co sprawdza się u was? Skorzystacie z moich propozycji?
Aaaa. Prawie ogarnęłam już samowyzwalacz w aparacie. PRAWIE. Ciągle ciężko mi idzie ustawienie ostrości. Przy okazji spadła mi półka wisząca nad łóżkiem prawie mnie zabijając i masakrując ściane (gdzie hejterzy? czekam na komentarz "mogła cię zabić głupia pipo).
Wiecie że ciągle nie byłam u fryzjera? Nie mogę się wybrać bo moje włosy są już takie dłuugieee. No ale trzeba je wyrównać :D
No dobra, muszę iść je wyrównać :D
Moja długość z początków prowadzenia bloga:
JEST RÓŻNICA COO?! :D
Pozdrawiam
PS: Jutro wyniki matury i jestem PRZERAŻONA. Chyba zemdleje czekając przed gabinetem dyra.