czwartek, 31 października 2013

Fryzury pod czapkę by MUDI

damdramdam! Otwieram dzisiaj nową serię na moim blogu a mianowicie.... będą FRYZURY! Tak właśnie tak. w końcu stwierdziłam że to dobry pomysł, szczególnie że całkiem dobrze odebraliście TEN POST ;)


Dzisiaj zaczniemy dość tematycznie. Jesień jest, wiatr głowę urywa no too... Przydałyby się fajne fryzury które będą idealne pod czapkę. Jestescie gotowe na moje propozycje? ;)



1. Zacznijmy od ROZPUSZCZONYCH włosów ;)

Dam Wam dobrą radę. Gdy nosicie przedziałek na np. lewej stronie, na czas noszenia czapki przerzućcie go na drugą stronę. Po zdjęciu czapki przywracacie go tam gdzie był, a włosy nie są przyklapnięte ;)




2. NISKI KUCYK

Można go wykonać na wiele sposobów, wiązać z boku, z tyłu, możemy kryć gumkę pasmem włosów, lub wyciągnąć parę włosów by był luźniejszy. 






3. LINA. 

Fryzura bardzo ciekawa a banalna w wykonaniu. ;) 




4. Wariacje na temat WARKOCZY I KŁOSÓW.
Co nam na myśl przyjdzie. Wygodne i fajnie wygląda. Ja zrobiłam warkocz z 5 ;)






5. Niski koczek. 
Pod moją czapę nie wchodzi, ale gdy nosiłam luźną czapkę / beret taki koczek był idealny.



6. Wszelkie fryzury spinające grzywkę.

Warkoczyki, liny, i inne cuda. To wszystko nada się pod czapkę.






A wy jaką fryzurę nosicie pod czapką?!


Dzisiejszy post sponsoruje ZŁA kula OGNIA napierdalająca mi w okno, przez co mrużyłam oczy i musiałam kombinować jak koń pod górkę. Pozdrawiam Cię słońce. Jak Ciebie potrzebowalam to nieeeee, a jak nie jesteś potrzebne to mi przeszkadzasz!!!!


instagram: @malamudi / http://instagram.com/malamudi/



sobota, 26 października 2013

Moje włosy (zdjęcia), aktualna pielęgnacja....

Dawno nie było tu moich włosów co? Powód w sumie nieznany, jakoś mi się nie chciało? Nie mam gdzie ustawić aparatu i przez to nie mogę ich normalnie sfotografować tak jak kiedyś. Wcześniej miałam półkę na łóżkiem, ale po tym jak mnie prawie zabiła zrezygnowałam z niej... :D (Przy okazji zdarła mi farbę ześciany i musialam powiesić plakat!!!)

Dlatego zdjęcia muszę robić na siedząco ;) Mam nadzieje że to Wam nie przeszkadza ;)

Pamiętajcie też że włosy wycieniowałam z przodu twarzy i dlatego wyglądają inaczej niż kiedyś :D









Musze przyznać że parę dni po tym jak wycieniowałam włosy z przodu twarzy, byłam niezbyt pozytywnie nastawiona do mojej nowej fryzury. Włosów było mniej, stały się jakby cieńsze.. jednak po paru dniach pokochałam ją ( w sensie że fryzurę). Włosy w końcu pięknie się układały, miały wspaniałą objętość i nie wyglądałam jak polizana przez krowę. Zrozumiałam, że włosomaniactwo polega na tym, by włosy ładnie wyglądały i były zdrowe a nie żeby były jak najgrubsze, jak najdłuższe i by mieć możliwość rozbicia szyby warkoczem. Niestety wydaje mi się że wiele osób ciągle sobie nie zdaję z tego sprawy ;)


I na sam koniec samojebka z telefonu, która pokazuje jak moje włosy potrafią się cudownie ułożyć, praktycznie same z siebie <3

Zdjęcia zroione nad ranem dlatego wyglądam jak debil- nie mam jeszcze makijażu. #psychiczneoczy


Pewnie się zastanawiacie jak wygląda moja codzienna pielęgnacja?

Włosy myje co 2-3 dni, po zajęciach gdy już dotrę do domu, tak żeby zdążyły wyschnąć przed snem. ZAWSZE nakładam na min 30 minut odżywkę lub maskę, moje włosy ciężko obciążyć więc mogę sobie na to pozwolić. Olej nakładam tylko w weekend, nie mam aktualnie czasu w tygodniu.

Czego używam?

SZAMPONY:

  • babydream
  • Joanna z apteczki babuni, Szampon Jajeczny.
  • Alterra, Morela i pszenica 
ODŻYWKI:
  • Joanna b/s len i rumianek (najczęściej do przywracania nawilżenia, )
  • balsam z DEBA (pokazywałam na fejsie)
MASKI: 
  • Receptury babuszki Agafii, maska drożdżowa 
  • Natur Vital, maska aloesowa
  • Organic shop, organic jasmine & jojoba 
  • Kallos Latte
OLEJOWANIE/KREMOWANIE:
  • ISANA krem do ciała kakaowy
  • Alterra olejek, papaja i migdały
  • Green Pharmacy, olejek łopianowy + olejek z dzewa herbacianego. (używam na długość)


Cieszę się że w końcu udało mi się napisać ten post ;) Chciałam dodawać posty również w środy, ale okazało się że jednak na studiach nie ma lekko ;) Codziennie jest coś do czytania, do opracowania, a tu jakiś projekt, a to trzeba zrobić wywiady, gdzieś pojechać. Doba jest za krótka! :D



POZDRAWIAM.
MUDI.


niedziela, 20 października 2013

12 rad dla osób walczących z trądzikiem by MUDI.

Tak ciężko mi wszystko teraz pogodzić. Dojazdy, studia, czytanie opracowywanie tekstów, a gdzie tu się spotkać z moim ukochanym? Doba ma za malo godzin i czasu mi na bloga już nie zostaje. Aktualnie jestem na etapie planowania i rozpisywania tygodnia, wstępnie planuje wpisy dwa razy w tygodniu i maja być to środy i niedziele. Zobaczymy jak wyjdzie, życzcie mi powodzenia :D 


TEN WSTĘP JEST WAŻNY.

A teraz wpis o który byłam bardzo często proszona. Jak wiecie (lub nie) walczę z trądzikiem od 12 roku życia (czyli 8 lat). Aktualnie zdarzają mi się tylko malutkie krostki i zaskórniki, ale jeszcze pół roku temu moja skóra wyglądała tak źle, że nie wychodziłam z domu. Walczę teraz z bliznami i przebarwieniami po tym wysypie.
Prosicie mnie o przedstawienie Wam mojej pielęgnacji skóry. Opisania produktów lub sposoby ukrywania zmian. Kiedyś nawet myślałam że kurde, może coś napiszę, wspomnę co u mnie się nie sprawdziło ale.. Nie zrobię tego.  Uważam to za bezsensowne, bo co moja skóra ma do waszej? Każdy trądzik jest inny, nie ma jednego lekarstwa i to, że coś działa na mnie, nie znaczy że będzie działało na Was, a jestem nawet prawie pewna że może być odwrotnie. Dlatego nie, nie dowiecie się jakich leków używałam i co działało najlepiej a co najgorzej. Sprzedam Wam jednak parę dobrych rad, dotyczących walki z problematycznym licem. Może niektóre z nich będą oczywiste, ale o niektórych sprawach warto gadać w kółko, by w końcu utknęły w świadomości trądzikowców. Tyle tytułem wstępu a teraz zapraszam na wpis.



1. Lekarz jest NAJWAŻNIEJSZY!!

Tak, to niby oczywiste, ale mam wrażenie że wiele osób nie zdaję sobie sprawy jak ważny jest dobry lekarz. Trądzik sam się nie wyleczy, i nawet ten młodzieńczy potrzebuje kontaktu z lekarzem dermatologiem. Ważne by doktor był dobry. Już po pierwszej wizycie możemy ocenić czy dana osoba jest warta naszego czasu. Jak powinien do nas "podejść" dobry dermatolog? 
Na początku musi przeprowadzić z nami wywiad. DOKŁADNY wywiad. Nie tylko czy na coś jeszcze chorujecie, ale czy leczyliście trądzik, co wam pomagało a co szkodziło itd. itp. Porządne "zbadanie" skóry to też podstawa. Jak można zapisywać leki bez oglądania skóry no kurde, albo oglądanie skóry pod makijażem.... Wskazane jest także by lekarz opowiedział Wam jak powstaje trądzik, na czym polega jego leczenie, jakie leki Wam zapisuje, jak będą one działały, oraz wskazać Wam dawki danej maści (moja pani doktor rysuje mi na kartce, dokładnie pokazuje jak nakładać preparat na skórę!). Powinien informować o wszelkich skutkach ubocznych, skierować na badania, jeśli są wskazane (ja byłam już u dentysty, laryngologa, ginekologa, mam co parę miesięcy badaną krew...) I na sam koniec najważniejsze. ZAPROSZENIE WAS NA NASTĘPNĄ WIZYTĘ (np. za miesiąc) JEST OBOWIĄZKOWE. Jeżeli lekarz zapiszę Wam lekarstwa, a na sam koniec powie że "no jak nie pomoże to przyjdź/ jak się skończy to przyjdź/ przyjdź za pół roku" to UCIEKAJCIE z tego gabinetu/kliniki/przychodni i już nigdy nie wracajcie. Taki lekarz to nie lekarz i w ogóle nie powinien zajmować się leczeniem osób z trądzikiem. Co najwyżej może sobie pozamrażać kurzajki.
Jeżeli pan/pani doktor dodatkowo da Wam swój numer telefonu i mówi "gdyby coś się działo, dzwoń o każdej porze dnia i nocy" wiecie że jesteście w domu i trzymajcie się tego specjalisty jak małe dziecko swojej mamy.

Na sam koniec mała porada. Sprawdzajcie w czym się specjalizuje dana osoba. Są lekarze którzy wiedzą o trądziki więcej a są i tacy co wiedzą tyle o ile :)



2. Jak już macie lekarza STOSUJCIE SIĘ DO JEGO ZALECEŃ.

Kolejna "oczywista oczywistość" ale... mogę się założyć że wiele młodych dziewczyn jednak nie do końca słucha swojego lekarza a potem "no nie działa", "te maści nic nie dają". No chole*** jak nie jesteście SYSTEMATYCZNE i nie robicie tego co Wam Pan/Pani doktor zalecili no to wiadomo że nie zadziała. Jak słyszę teksty typu "zapisała mi znowu inna maść, nie kupie jej przecież, bo kosztuje 50 zł, a tamta wcześniej działała całkiem ok, no to po co, chyba oszalała" albo "posmarowałam twarz tą cholerna maścią i teraz mi skóra złazi. Mówiła żeby odczekać 20 minut od mycia, no ale to przecież jakaś głupota" no to mną normalnie trzęsie. Jeżeli specjalista coś Wam zapisuje to chyba ma ku temu powody. Jeżeli mówi Wam, że macie stosować filtr przeciwsłoneczny to chyba wie jakie są konsekwencje nie stosowania go itd. Dlatego drodzy trądzikowy pamiętajcie, słowa dermatologa są święte. Należy je chłonąć i potem jego rady stosować w życiu. Kropka.


3. SYSTEMATYCZNOŚĆ.

Własnie przez brak systematyczności mój brat ciągle boryka się z trądzikiem. Musimy być systematycznym we wszystkim. Jeżeli jest się systematycznym, no to mamy już połowę sukcesu.


4. SPRAWDŹ SWOJĄ DIETĘ.

W wielu przypadkach dieta nic nie zmienia (np u mnie), ale uwierzcie mi, że znam osobę która borykała się z niedoskonałościami i po przejściu na zdrowszą dietę... skóra jak pupa niemowlaka. Teraz ta osoba znowu je brzydko i niedoskonałości wróciły. Warto chociaż spróbować np. przez 2 miesiące odżywiać się super zdrowo. Jeżeli są efekty, super!
Masa ludzi nie toleruje np laktozy i glutenu nie zdając sobie z tego sprawy...
Pamiętajcie jednak, że to iż trądzik wywołuje ostre jedzenie lub czekolada jest częściowo mitem, częściowo prawdą. U mnie nie robi to różnicy, ale pewnie są przypadki w których trądzik nasila się po zjedzeniu ostrej potrawy. Mnie np. zawsze wysypuje po alkoholu ;)

5. A MOŻE HORMONY?

Czyli dość kontrowersyjnie, ale w wielu przypadkach to hormony są winowajcą i powodują strasznie zmiany trądzikowe na skórze. Pomyśl, czy twój trądzik zaczął się w tym samym czasie w którym miałaś pierwszą miesiączkę i ciągle męczy? Przypadek? Nie sądzę.
Nie chcę się za bardzo rozpisywać w tym punkcie, ale zastanówcie się, przemyślcie sprawę i odwiedźcie odpowiedniego specjalistę.


6. HIGIENA i ODPOWIEDNIA PIELĘGNACJA TO PODSTAWA PODSTAW.

Jeżeli nie dbamy o skórę, nie zmywamy makijażu CO WIECZÓR, nie myjemy skóry rano i nie przestrzegamy podstawowych zasad higieny no to nie ma co liczyć na ładne lico.
Ja mogę wracać nad ranem w stanie nieważkości, ale zawsze pamiętam o tym by zmyć makijaż!!! Nie popieram też używania SLSów i innych silnych detergentów na skórę z trądzikiem, ponieważ moim zdaniem zbyt mocno ją przesuszają i wzmacniają łojotok. O wiele lepszym rozwiązaniem jest np. powierzchowne zmycie makijażu płynem micelarnym i domycie resztek czymś delikatnym niż zdzieranie się mocnym żelem/mydłem co wieczór, (np. normaderm moim zdaniem jest tak silny że totalnie nie nadaje się do codziennego oczyszczania skóry.. szare mydło również okazało się straszne). Pamiętajcie o tonizowaniu, nawilżaniu (jeżeli wasza skóra tego potrzebuje, nie ma co nawilżać na siłę), peelingach (pamiętajcie o odpowiednim dobraniu produktu do swojej skóry! OSOBY Z TRĄDZIKIEM NIE MOGĄ UŻYWAĆ PEELINGU ZIARNISTEGO, TYLKO ENZYMATYCZNY!), maseczkach oraz o myciu skóry rano!!

Próbuj, eksperymentuj, czytaj recenzje, a może naturalna pielęgnacja będzie dla Ciebie dobra? :)



7. ZAPRZYJAŹNIJ SIĘ Z RĘCZNIKAMI PAPIEROWYMI.

Ja nawet nie pamiętam żebym kiedykolwiek wycierała twarz zwykłym ręcznikiem a tym bardziej ręcznikiem którym wycieram całe ciało. Łazienka to wspaniałe miejsce do rozwoju bakterii, a co dzieje się w mokrym ręczniku hoho. Więc możecie albo codziennie zmieniać ręcznik, albo używać papierowych :) Jest to dużo bardziej higieniczne, więc zdrowsze dla twarzy.



8. ZWRÓĆ UWAGĘ NA TO CO DOTYKA TWOJEJ TWARZY.

Ja w pewnym momencie popadłam w istną paranoje, teraz już się trochę opanowałam.. ale i tak w olbrzymim stopniu zwracam uwagę na to by moja skóra nie miała kontaktu z niczym brudnym czyli: dłońmi (moimi jak i cudzymi, tyczy się to szczególnie podpierania głowy!!), telefonem, pościel zmieniam co najmniej raz w tygodniu, to samo z szalikiem i czapką zimą, uważam żeby ręcznik który zakładam na włosy nie dotykał mi twarzy nie mówiąc już o opieraniu się o ścianę np. :D


9. Powtarzane milion razy NIE WYDUSZAJ.

Coś, co ciężko sobie odpuścić. No bo przecież taki okropny obrzydliwy pryszcz na środku czoła to jak go nie wydusić? Nie żartuje dziewczyny.. odkąd przestałam się "bawić" to serio mniej ich wychodziło. Blizny i tak mam, ale myślę że byłyby głębsze gdybym jednak maltretowała swoją buźkę. Jeżeli już MUSICIE to dbajcie o higienę. Nie paluchami!!!

10. Rozsądny makijaż nie jest zły.

Ile ja się nasłuchałam że makijaż to zło w czystej postaci i że mam trądzik bo się maluję.. Uważam że jeśli zakrycie zmian poprawi Wam samopoczucie to makijaż jest nawet wskazany!! Trzeba tylko uważać by podkład nie zrobił jeszcze większej krzywdy. Warto czytać recenzje w internecie, szczególnie te pochodzące od osób z trądzikiem. Świetne są podkłady mineralne, ja niestety nieodpowiednio dobrałam sobie odcień (zbyt różowy), ale minerały sa dobre dla skóry i świetnie kryją! [edit!] Trzeba je jednak dobrze dobrać, bo różne marki stosują inne składniki i nie wszystkie mogą nam pasować. U mnie np. minerały z Annabelle minerals wzmagały trądzik [edit] Pamiętajcie jednak że.....

11. Mocna tapeta jeszcze bardziej podkreśla trądzik!!!

I tak jest. Co innego wyrównanie kolorytu skóry i delikatne przykrycie niedoskonałości a co innego 3 cm tapety :D To serio strasznie widać i zamiast zakrywać trądzik jeszcze bardziej go uwydatniamy.

12. Podchodź do życia na luzie.

Oczywiście nie da się do wszystkiego, ale nie stresujmy się na zapas. Ja staram się teraz podchodzić do wszystkiego z pewnym dystansem i dosyć że lepiej się czuje to i skóra wygląda lepiej. Gdy się stresowałam byle gównem moja skóra wyglądała potwornie a i cały organizm się buntował.



I na sam koniec. Moja skóra teraz, która dla niektórych może być okropna, dla mnie jest bardzo ok i choć chciałabym żeby blizny zniknęły, uważam że nie ma tragedii.
Jednocześnie myślę że przez blizny i przebarwienia widać z czym się zmagałam..

prawy /lewy


I na sam koniec mam jeszcze radę dla osób które nigdy nie zmagały się z mocnym trądzikiem, a chcą radzić innym, co by mogły zrobić żeby on zniknął, NIE wasze "rady" nie są przydatne :D




Mam nadzieję że za jakiś czas napiszę Wam post o tym jak wygrałam z bliznami. ;)





Pozdrawiam.
MUDI

instagram: @malamudi / http://instagram.com/malamudi/


niedziela, 13 października 2013

Zużyte, czyli ogromna zbiorcza recenzja :)

Wiitaajcie :)
Dzisiaj większa zbiorcza recenzja ponieważ są produkty o których chciałabym wspomnieć, ale nie zasługują ani na miano ulubionego, ani na specjalne wyróżnienie w osobnym poście.


Zacznijmy od kolorówki której jest wyjątkowo dużo :)

1. AVON, Ideal Flawless, puder.


Na sam początek FANTASTYCZNY puder o którym już kiedyś wspominałam, ale myślę że należy mu się jeszcze parę słów.

Produkt jest wydajny, ma fajny kolor, matuję skórę w bardzo naturalny sposób i ten mat utrzymuję się dość długo.
Nie kryje, powiedziałabym, że jest transparenty.
Świetnie współpracuję z nawet najgorszymi podkładami przedłużając ich trwałość na skórze.
Do tego wszystkiego zamknięty jest w ślicznej puderniczce z lusterkiem, która jest wytrzymała i jedyny uszczerbek jaki zaobserwowałam to delikatne zarysowanie.



Na zdjęciach zaobserwujecie moment w którym już niestety niezbyt da się go wydobyć z opakowania.
Kupiłam już dwa następne opakowania na zapas :D

CENA: 50 zł / W promocji 20- katalog AVON.


2. Bourjois flower perfection. 



                    Podkład o którym pisałam Wam już TUTAJ i BOŻE CO TO ZA PASKUDA. 
Ponieważ nienawidzę marnować produktów to zużyłam do końca i niestety było to straszne.
Paskudny kolor, który w prawdzie pasował mi przez większość wakacji, ale i tak, nigdy więcej i żałuję bardzo tego zakupu.

Podsumowując, nic się nie zmieniło, nadal uważam że to najgorszy podkład jaki w życiu miałam.
Przeżyłam z nim jedynie dzięki pudrowi z AVON, który przedłużał jego trwałość o parę dodatkowych godzin.

Ah i wywoływał u mnie takie drobne krostki. Myślałam że to normalnie, ale potem zauważyłam że znikają gdy nie używam tego paskudy i powracają gdy znowu zatapetuję sobie nim me piękne lico.

A kysz czarownico, dobrze żeś się skończył.

Burżuła musiało by mi chyba zapłacić bym chwyciła ich jakikolwiek inny podkład. Zraziłam się totalnie.

Oto uwalona pomka. Normalne przy flowerku nieperfekcjolenku.

A tutaj pięknie się pościerały napisy.

AAAA, bym zapomniała., dawno wywaliłam okropną nakrętkę która była chyba żartem :D
CENA 60 zł. o.O -np w rosmannie


3.Revlon COLORSTAY


Wrzucam tutaj żeby powiedzieć że go skończyłam, kocham go i mimo że zapycha mam zamiar kupić kolejną buteleczkę a może nawet i dwie, jedną w odcieniu 150 buff i w ciemniejszym.

Podkład recenzowałam TUTAJ.

Fantastyczne krycie, a mimo tego skóra wygląda dość naturalnie, promiennie. Jest niesamowicie trwały.
Jak wiecie mam trądzik i temu produktowi nie straszna woda, baseny/ jeziora/ woda z węża :D
+ Twarz serio wygląda jak po photoshopie, aktualnie mam MEGA BLIZNY a oto moje nie poprawiane zdjęcie z wesela :)
Jest Szał dziewczyny, robi idealną skórę z paskudy! (Jestem tak wygładzona że aż dziwnie)

CENA ok 30 zł na allegro w sklepie ok 80. -np ezebra.pl, superpharm 


 4. Seche Vite


Czyli wysuszacz dzięki któremu najgorsze lakiery schną w 30 sekund.
Jak dla mnie super, zużyłam 2 opakowania i jestem zachwycona działaniem.
Nie zauważyłam by przedłużał trwałość, ale warty posiadania dla samego efektu wysuszania + pięknego połysku.


Na zdjęciu widziecie poziom od którego niestety nie da się dalej Seche używać, bo sam się wysuszył hehe.
Aktualnie nie planuje kolejnego zakupu tylko dlatego że jestem zakochana w lakierze z Essie, który sam z siebie schnie w te 30 sekund. 

ok 30 zł na allegro


5.SUN OZON samoopalacz


Długo się powstrzymywałam przed zakupem, ponieważ mam złe wspomnienia z samoopalaczami (wiecie ze zawsze chce powiedzieć samowyzwalacz? boze jakie to głupie)

Ten jest superfajny w obsłudze, po prostu psikamy na ciało. Szybko schnie, nie robi plam a opalenizna jest delikatna i bardzo naturalna. 
Ah no i najważniejsze. Skóra nie śmierdzi samoopalaczem, czego osobiście nienawidze.
Jedyny minus- niestety niewydajny ;(
CENA 9zł, tylko rossmann


6. ISANA hand creme kamille


aaaaaa kadr mi uciekł, dopiero teraz zauważyłam. Sorka.

Krem z serii niefajnych, ani nie nawilża, ani w sumie nic, jak go na noc nakładałam większą warstwą to miłam wrażenie ze przesusza. Długo się wchłania i jak kiedyś koledze na dłonie nałożyłam bo suche miał to mnie wyśmiał :D

Ostrzegam Was więc przed nim, bo bubelek.

CENA 3 zyle. tylko rossmann.


7. AVON Naturals, Honey uniwersalny balsam z woskiem pszczelim.


Te małe opakowanie kryło w sobie ładnie pachnące (tofi?) masełko, które miało świetlnie nawilżać.

Nawilżać jakoś nawilżało, ładnie pachniało no i tyle.

Nie kupie ponownie bo szału nie robiło, gacie nie leciały, wolę maść z wit. A.

CENA coś ok 20 zł- katalog AVON.


8. ISANA żel pod prysznic z perełkami olejku


Uwielbiam podobny produkt z NIVEA dlatego z chęcią spróbowałam tańszego odpowniednika.
Plus dla ISANY za śliczny zapach, konsystencja podobna, generalnie fajny produkt za małe pieniadze i już nie wrócę do żeli pod prysznic z NIVEA.

Dałam 3 zł na promocji. Tylko Rossmanny.


9. Mixa, Płyn Micelarny


Mixa. Firma mało znana, dlatego postanowiłam przetestować. Micel nie był drogi (15 zł). Opakowanie ma pompkę. Płyn okazał się dużo lepszy od tego z biedronki!

Jest bardzo delikatny dla oczu, nigdy mnie nic nie szczypało, nie piekło. SUPER. Może i trzeba wacik potrzymać trochę dłużej przy oku niż np w przypadku biodermy, ale nie mam większych problemów ze zmywaniem makijażu (cienie + kredka + tusz do rzęs).

Kupiłam  kolejne opakowanie więc... polecam! :D



10. Babydream, Szampon.


Szampon którego zużyłam n opakowań i był świetny ale... ostatnio przestał mi pasować. Nie wiem co się stało ale włosy zaczęły się szybciej przetłuszczać ;( Dlatego chwilowo używam mocniej oczyszczających szamponów ale do babydreama jeszcze wrócę, bo jest tani wydajny, delikatny i dobrze zmywa nawet oleje.


ok 5 zł, Tylko Rossmann

11. Lovley, żółta maskara

 Pisałam jej recenzje TUTAJ i ciągle uważam że jest to fantastyczny produkt za niewielkie pieniądze. 
Uwielbiam ją i kupiłam już koleje opakowanie (mimo że jestem w trakcie używania extra super lasha z rimmela który swoją drogą ma tak beznadziejną szczoteczkę że musiałam do niego wsadzić tę z lovely.

Nie znam lepszego tuszu w tej cenie (niecałe 10 zł) i wiem że będę go używała.


Tylko Rossmann.




--------------------------

To już wszystko co chciałam Wam napisać, czekajcie na podobne posty w przyszłości, a ja idę teraz czytać Millsa :D

Pozdrawiam.
MUDI


instagram: @malamudi / http://instagram.com/malamudi/

piątek, 11 października 2013

Maska Aloesowa Natur Vital. Recenzja.

Heeeej :D
Tęskni ktoś? Tak bardzo chciałabym pisać, ale studia zaczęłam i codziennie mam coś do przeczytania. Do tego (prawie) codziennie mam takie migreny że nie wiem jakim cudem jeszcze nie padłam gdzieś na środku ulicy.. Boli głowa (wiadomo), niedobrze mi, świat się kręci, nie widzę na oczy.... więc generalnie wracam do domu (nie wiem jak, bo jak zaczyna mnie boleć głowa to urywa mi się film), łykam tablety, leże, leże, leże jak trochę przestanie to czytam to co mam zadane i ide spać... Nawet nie jem bo jak wspominałam wcześniej ciągle mi niedobrze. ;( Smuteczek.

Ale dzisiaj mnie jeszcze nie boli, wróciłam z wf, chodzić nie mogę (taki wycisk!!) no to jestem tu i piszę tę recenzję :D


Zdjęcia robiłam gdy kupiłam maskę :D

Zacznijmy od spraw technicznych. Produkt ten znajdziemy (wyłącznie) w Naturach, kosztuję 22 zł.  

Maski jest dość dużo, ma fajne opakowanie i jeszcze fajniejszy skład.





Gdy maskę kupimy i  otworzymy wieczko to ujrzymy zabezpieczenie co uważam za SUPEROWE, ponieważ wiemy że nikt nam tam łap nie wkładał (wkładają babska łapy w maski, widziałam).


Chyba nie muszę wspominać (alę wspomnę), że opcja otwieranego wieczka jest niesamowicie wygodna i dzięki Ci producencie że zrobiłeś takie opakowanie bo ja tak bardzo nie lubię odkręcanych słoików. 


Konsystencja maski jest cudowna.. idealna, taka jaką lubię czyli... bardzo treściwa, zwarta, możemy szastać słoikiem(?) i nic się tak nie przemieszcza, a jednocześnie przyjemnie rozprowadza się na włosach i już niewielka ilość dale to uczucie "pełni maseczkowego szczęścia".
Dzięki konsystencji maska jest wydana co się chwali.


Zapach jest przyjemny, delikatny i nie zostaje na włosach. Nie wiem jak pachnie aloes ale... może któraś z Was przekroiła kiedyś kaktusa? Otóż ja jako dziecko robiłam na kaktusach operacje i ta maska pachnie własnie tak jak pachniała "krew" kaktusa. No wiecie o co chodzi :D (nie krzywdźcie kaktusów żeby sprawdzić )

Więcej zdjęć już nie mam czyli czas na działanie maski.

Dziewczyny MAGIA. Jestem nią zachwycona tak jak jestem zachwycona maską z Organic Shop.

Nawilża, nie obciąża (ale pamiętajcie że moich włosów nic nie obciąża) , włosy są miękkie, mięsiste i fajnie się układają.

No to polecam, biegnijcie do natur!

Pozdrawiam.
Ja.
MUDI.


A czy wiecie że mam i fejsbuka i insta jak wszyscy? Jak wiecie to dlaczego nie obserwujecie? Chcecie od cioci Mudi na dupska dostać? NONONONONO nieładnie.


instagram: @malamudi / http://instagram.com/malamudi/

Zachęcam szczególnie że blogger mnie nie lubi i nie wyświetla postów a myślę że chcielibyście wiedzieć że coś naskrobałam :D

piątek, 4 października 2013

"Tangle teezer" z ebay. Moje porównanie z oryginałem.

Dziewczyny jestem tak wściekła że to się w głowie nie mieści. Zapisywałam się do usosie do grup, udało mi się do tej do której chciałam, tylko po to by teraz wszystkich z mojej grupy przenieśli do popołudniowej bo niektórzy nie potrafili zapisać się na wszystkie zajęcia do tej samej, lub byli na tyle głupi że kliknięcie dla nich koszyczka było za trudne.
Możecie sobie wyobrazić? Jakbym mieszkała w poznaniu to jeszcze pół biedy, ale nie mieszkam i nie wyobrażam sobie jechać na rano na fakultet po to by czekać do wieczora na ćwiczenia, UGH. 


Ale przejdźmy teraz do tematu. powiedzmy że jak jestem wściekła to ludzie pisać o takich rzeczach.




Jakiś czas temu blogsfere obiegła informacja o podróbce TT. Nie ukrywajmy że to podróbka bo wygląda niemal że identycznie. 

Ponieważ moja mama juz od dawna mówiła że przydałaby się jej taka szczotka do rozprowadzania farby na włosach, zamówiłam ją. A że mam oryginalną już od hohohoh zapraszam Was na porównanie.

(Wybaczcie że dzisiaj zdjęcia nie są jakieś super ale jestem tak wściekła że nawet nie miałam ochoty się na tym skupiać)




Zacznijmy od tego że podróbka jest gorzej wykonana z całkiem innego plastiku. Jest cała jakaś taka sztywna? 

Widać na niej wiele niedociągnięć itd.




Przechodząc do części czeszącej. Igiełki są tej samej długości i w podobnym rozmieszczeniu. 
Warto jednak wspomnieć o tym że są dużo sztywniejsze niż w oryginalnej szczotce. Te z różowej są jakby bardziej gumowe, z czarnej typowo plastikowe. 

Są też także inaczej zakończone, jakby na płasko. 




Jak już wcześniej wspomniałam w podróbce igiełki są sztywniejsze, mniej elastycznie i opierają się naciskowi. 

Dodatkowo jeżeli zagniemy igiełki w oryginale wracają do swojej poprzedniej formy w mgnieniu oka a te ze szczotki z ebay trzeba poprawić bo leżą tak jak je zagięliśmy. 


Rozczesywałam farbę na włosach, stąd te końcówki w dziwnym kolorze.


I teraz pewnie to co was interesuje najbardziej.. właściwości czeszące szczotki.
Muszę przyznać że podróbka całkiem fajnie włosy rozczesuje,. Praktycznie tak samo jak oryginał. Wydaje trochę inny dzwięk podczas czesania ale tak, to muszę przyznać że jest podobnie.

Jedyne co mnie zastanawia to to czy te dziwnie ścięte końcówki nie będą miały wpływu na kondycję włosów.

Oryginał kosztuje ok 50 zł, a podróbka 5 zł. Czy warto? Myślę że osoby które nie miały tangle teezera nie zauważą różnicy. Więc warto.

Mimo to jestem ciekawa czy firma produkująca TT nie ma jakiegoś patentu na ten produkt i czy produkowanie identycznej szczotki jest zgodne z prawem?


Pozdrawiam,
MUDI



instagram: @malamudi / http://instagram.com/malamudi/



btw. OGŁOSZENIE
Nie chce może ktoś kupić repetytorium maturzysty wyd. GREG poziom rozszerzony i podstawowy lub/i Tetsty i arkusze maturalne z matematyki obowiązkowa matura + płyta (OPERON)????? 

Dlaczego już nie szaleje na promocjach -55%, -50%, -49%?

Hej, Halo, ¡Hola! Czy ktoś mnie jeszcze pamięta? Czy wiecie że jestem BLONDYNKĄ? Ale o tym może kiedy idziej. Jesteśmy teraz w czasi...